Poradnik pozytywnego myślenia
Dramat, komedia
Opis filmu:
Pat Solatano (Cooper) nie jest zwykłym facetem i ma papiery, którymi może to udowodnić. Po ośmiu miesiącach terapii wraca do rodzinnego domu, by zacząć od nowa w ramach filozofii "pozytywnego myślenia". Jego konsekwentna strategia zmienia się, gdy poznaje intrygującą dziewczynę z sąsiedztwa, Tiffany (Lawrence). Wzajemna niechęć pary ekscentryków przeradza się w niespodziewaną więź, a wszystkie dotychczasowe plany mogą stać się jedynie nieważnymi wspomnieniami.
Dramat, komedia
Opis filmu:
Pat Solatano (Cooper) nie jest zwykłym facetem i ma papiery, którymi może to udowodnić. Po ośmiu miesiącach terapii wraca do rodzinnego domu, by zacząć od nowa w ramach filozofii "pozytywnego myślenia". Jego konsekwentna strategia zmienia się, gdy poznaje intrygującą dziewczynę z sąsiedztwa, Tiffany (Lawrence). Wzajemna niechęć pary ekscentryków przeradza się w niespodziewaną więź, a wszystkie dotychczasowe plany mogą stać się jedynie nieważnymi wspomnieniami.
Recenzja
Jeśli adaptacja filmowa zdobywa nominacje do Oskara w pięciu najważniejszych kategoriach, to nie ma możliwości, byśmy mieli do czynienia ze słabym filmem. Jeśli otrzymuję od wydawnictwa propozycję zrecenzowania książki, to… no może nie wziąłbym tego darmo, ale na pewno w ciemno. I wziąłem.
Tego samego dnia przeczytałem 380 stron i obejrzałem film. Jedno z tych doświadczeń zakończyło się ogromnym rozczarowaniem.
Nie miałem zdania o tym filmie. Troszkę się wkurzyłem, kiedy Jennifer Lawrence, grająca w nim głównę rolę, zdobyła Oskara, bo kibicowałem Jessice Chastain, której rolę w „Zero Dark Thirty” uważam za najlepszą rolę kobiecą w historii kina. No dobra, powiedzmy jedną z pięciu najlepszych. Obejrzałem ten film dwa razy. Za drugim razem skupiałem się na podpatrywaniu, w jaki sposób odgrywała swoją rolę.
Dzisiejszą recenzją reanimuję dział „My Books„, który bardzo mocno zaniedbałem, mimo że całkiem sporo ostatnio czytam.
Do „Poradnika pozytywnego myślenia” podchodziłem nieco z obowiązku, bo umów trzeba dotrzymywać, a termin publikacji tekstu ustaliłem z wydawnictwem „Otwarte” na dziś. Zacząłem dopiero wczoraj rano i przeczytałem jednym tchem, co samo w sobie już może służyć za wystarczającą rekomendację. Rzeczywiście czyta się to szybko i co najważniejsze – książka wciąga od pierwszych stron. Nie tyle fabułą, co stylem. Przeskakiwałem kolejne strony i ani się obejrzałem jedną trzecią miałem za sobą.
To historia faceta, który po kilku latach wychodzi z psychiatryka i nie myśli o niczym innym, jak o zakończeniu tzw. rozłąki i powrocie do żony. Już na początku łapiemy, że coś tu nie gra i na szczęście prędko dowiadujemy się, że on się leczył z jej powodu, ona już dawno o nim zapomniała, a on ma zakaz zbliżania się do niej. Mimo to podporządkowuje swoje życie jednemu celowi – nawiązaniu kontaktu z żoną. Byłą żoną.
Dalej fabuły zdradzać nie będę. Wiadomo, że pojawia się druga kobieta, też mająca niezbyt równo pod sufitem, jest świetny wątek relacji głównego bohatera z ojcem, niemogącym pogodzić się z chorobą syna. Jest tez psycholog. O dziwo dialogi pomiędzy lekarzem a pacjentem nie są banalne. Momentami nawet zaskakują. Kiedy spodziewasz się, że lekarz doradzi bohaterowi, aby zrobił to i tamto, on sugeruje inne rozwiązanie. Mała rzecz, a cieszy i intryguje.
Główny bohater walczy o dawne życie, dawną kobietę i powrót do normalności. Wiemy, jak to wygląda z jego strony, dowiadujemy się też, co ona myśli o nim. We fragmentach opisujących „relacje” (w cudzysłowie, ale nie powiem dlaczego:) między nimi łapałem się na myśli „o kurde, znam to, ja też tak robiłem!”. Każdy z nas przynajmniej raz w życiu był po jednej ze stron barykady – albo porzucaliśmy, albo byliśmy porzucani.
„Poradnik pozytywnego myślenia” (i zarzekam się, że nie zdradzam tu końcówki, bo notatki do tego akapitu robiłem w pierwszej połowie książki) przypomina o jednej bardzo ważnej regule – o czyjeś uczucia starają się zawsze ci, których się porzuca.
To porzucani potrzebują „ostatniego razu”, „jeszcze jednego listu”, to oni spoglądają na zdjęcia i wspominają dobre chwile. To oni pragną odpowiedzi na jedno proste pytanie: dlaczego?
Tak jest zawsze. Ci, którzy porzucają nie mają potrzeby wyjaśniania niczego, poza informacją, że coś się skończyło i czas się rozstać.
A życie uczy nas, że walka o czyjeś uczucia jest błędem. Abstrahując od książki – nigdy, przenigdy nie walczcie o czyjeś uczucia. Jeśli ktoś was nie chce, pozwólcie mu odejść. Jeśli ktoś potrafi żyć bez was, wy musicie potrafić żyć bez tej osoby. Walczą tylko słabi i zależni. Silni i honorowi ludzie nigdy nie pozwalają sobie na hańbiącą walkę o czyjeś zainteresowanie.
Jeśli adaptacja filmowa zdobywa nominacje do Oskara w pięciu najważniejszych kategoriach, to nie ma możliwości, byśmy mieli do czynienia ze słabym filmem. Jeśli otrzymuję od wydawnictwa propozycję zrecenzowania książki, to… no może nie wziąłbym tego darmo, ale na pewno w ciemno. I wziąłem.
Tego samego dnia przeczytałem 380 stron i obejrzałem film. Jedno z tych doświadczeń zakończyło się ogromnym rozczarowaniem.
Nie miałem zdania o tym filmie. Troszkę się wkurzyłem, kiedy Jennifer Lawrence, grająca w nim głównę rolę, zdobyła Oskara, bo kibicowałem Jessice Chastain, której rolę w „Zero Dark Thirty” uważam za najlepszą rolę kobiecą w historii kina. No dobra, powiedzmy jedną z pięciu najlepszych. Obejrzałem ten film dwa razy. Za drugim razem skupiałem się na podpatrywaniu, w jaki sposób odgrywała swoją rolę.
Dzisiejszą recenzją reanimuję dział „My Books„, który bardzo mocno zaniedbałem, mimo że całkiem sporo ostatnio czytam.
Do „Poradnika pozytywnego myślenia” podchodziłem nieco z obowiązku, bo umów trzeba dotrzymywać, a termin publikacji tekstu ustaliłem z wydawnictwem „Otwarte” na dziś. Zacząłem dopiero wczoraj rano i przeczytałem jednym tchem, co samo w sobie już może służyć za wystarczającą rekomendację. Rzeczywiście czyta się to szybko i co najważniejsze – książka wciąga od pierwszych stron. Nie tyle fabułą, co stylem. Przeskakiwałem kolejne strony i ani się obejrzałem jedną trzecią miałem za sobą.
To historia faceta, który po kilku latach wychodzi z psychiatryka i nie myśli o niczym innym, jak o zakończeniu tzw. rozłąki i powrocie do żony. Już na początku łapiemy, że coś tu nie gra i na szczęście prędko dowiadujemy się, że on się leczył z jej powodu, ona już dawno o nim zapomniała, a on ma zakaz zbliżania się do niej. Mimo to podporządkowuje swoje życie jednemu celowi – nawiązaniu kontaktu z żoną. Byłą żoną.
Dalej fabuły zdradzać nie będę. Wiadomo, że pojawia się druga kobieta, też mająca niezbyt równo pod sufitem, jest świetny wątek relacji głównego bohatera z ojcem, niemogącym pogodzić się z chorobą syna. Jest tez psycholog. O dziwo dialogi pomiędzy lekarzem a pacjentem nie są banalne. Momentami nawet zaskakują. Kiedy spodziewasz się, że lekarz doradzi bohaterowi, aby zrobił to i tamto, on sugeruje inne rozwiązanie. Mała rzecz, a cieszy i intryguje.
Główny bohater walczy o dawne życie, dawną kobietę i powrót do normalności. Wiemy, jak to wygląda z jego strony, dowiadujemy się też, co ona myśli o nim. We fragmentach opisujących „relacje” (w cudzysłowie, ale nie powiem dlaczego:) między nimi łapałem się na myśli „o kurde, znam to, ja też tak robiłem!”. Każdy z nas przynajmniej raz w życiu był po jednej ze stron barykady – albo porzucaliśmy, albo byliśmy porzucani.
„Poradnik pozytywnego myślenia” (i zarzekam się, że nie zdradzam tu końcówki, bo notatki do tego akapitu robiłem w pierwszej połowie książki) przypomina o jednej bardzo ważnej regule – o czyjeś uczucia starają się zawsze ci, których się porzuca.
To porzucani potrzebują „ostatniego razu”, „jeszcze jednego listu”, to oni spoglądają na zdjęcia i wspominają dobre chwile. To oni pragną odpowiedzi na jedno proste pytanie: dlaczego?
Tak jest zawsze. Ci, którzy porzucają nie mają potrzeby wyjaśniania niczego, poza informacją, że coś się skończyło i czas się rozstać.
A życie uczy nas, że walka o czyjeś uczucia jest błędem. Abstrahując od książki – nigdy, przenigdy nie walczcie o czyjeś uczucia. Jeśli ktoś was nie chce, pozwólcie mu odejść. Jeśli ktoś potrafi żyć bez was, wy musicie potrafić żyć bez tej osoby. Walczą tylko słabi i zależni. Silni i honorowi ludzie nigdy nie pozwalają sobie na hańbiącą walkę o czyjeś zainteresowanie.